- Degustacje
- 0 polubień
- 538 odwiedzin
Nigdy nie omijaj degustacji prowadzonych przez Mateusza Zabiegaja. Takie hasło powinno wisieć nad szafką z alkoholami każdego, kto choć trochę jest zainteresowany whisky. Choćby odrobinę. To, co przekazuje podczas swoich wystąpień ambasador destylarni Bruichladdich zostaje w głowie na długo.
Jak wyglądała degustacja Bruichladdich w BlackBeard?
Podczas degustacji sześciu whisky Bruichladdich można było zaznać oczyszczającego i niezwykle edukacyjnego momentu w życiu. Do tego dojdziemy za chwilę, najpierw jednak małe preludium.
Whisky torfowe, te pochodzące z regionu Islay, nie cieszą się dużą popularnością głównie ze względu na to, że są wymagające, trudne i wręcz momentami odstraszające. Nie bez powodu mówi się o nich, że smakują i pachną podkładami kolejowymi, lizolem czy spalonym Playstation. Już sam zapach mocnych, torfowych whisky jest dla niektórych nie do przejścia. Uwierz jednak, że kiedy kubki smakowe zaczną rozumieć co dzieje się w tych alkoholach, będziesz w siódmym, albo nawet ósmym niebie.
Bo niezwykłym mitem jest, że whisky z Islay są nieprzystępne, jeśli chodzi o smaki. W przypadku Bruichladicha, wspomniane wcześniej, typowe i mocne dla torfu smaki, nie istnieją. Dlaczego? Bo to jest whisky pochodząca z Islay, ale na butelkach widnienie wielkie UNPEATED – czyli bez torfu. Tym samym degustacja, w której wzięło udział zaledwie kilku wielkich fanów torfu, była pełna niespodzianek.
Jedną z nich jest choćby fakt, że wchodząc na stronę producenta, podając numer butelki, otrzymujemy szczegółowe informacje o tym, jakie beczki zostały użyte do stworzenia danej butelki, jaki alkohol zawierały wcześniej i tym podobne. Nie ma niestety określenia roku (z wyjątkiem najmłodszego), bo zabroniła tego Scottish Whisky Association
Na stole w pięciu kieliszkach stały tak ciekawe whisky jak Bruichladdlich Classic Laddie (ciekawostka, jego turkusowy kolor butelki to odniesienie do okiennic w miejscowiści, w której mieści się destylarnia, a nie marketingowy zabieg), Islay Barley 2010 oraz 2011, The Organic 2010 i Black Art 7.1. Różnice pomiędzy Islay Barley 2010 i 2011 były olbrzymie i wyczuwalne, The Organic 2010 to kompletnie inna półka i smak.
Bruichladdich tym właśnie produktem udowadnia, że jest najbardziej eksperymentującą w Szkocji destylarnią. Efekty tych eksperymentów są niezwykle interesujące i świetne w smaku. Szczególny nacisk położony jest na jęczmień, który Bruichladdich choduje samodzielnie i ma już ponad 60 różnych jego odmian (większość jęczmienia, z którego produkowana jest whisky, pochodzi obecnie z Francji).
Jeszcze ciekawiej było, przy próbkach Black Art. 7.1, który byłby najlepszym alkoholem tego wieczoru, gdyby nie prezent i niespodzianka przywieziona przez Mateusza Zabiegaja. Tak, dlatego właśnie pisaliśmy o sześciu whisky, a w poprzednim akapicie stało przed nami tylko pięć kieliszków.
Tym był leżakowany w beczkach po winie Syrah sampel Bruichladdicha z 2007 roku i butelkowany w 2019. Jakość tego alkoholu była piekielnie genialna. Szkoda, że ten świetny trunek nie trafi nigdy do sprzedaży. Taka niespodzianka, to jest jeden z elementów, który pokazuje, że warto śledzić wydarzenia w BlackBeard i uczęszczać na degustacje.
Zapraszamy do śledzenia naszego fanpage, gdzie informujemy o wszystkich wydarzeniach.
Polecane produkty
Z wpisu dowiesz się:
- Dlaczego film Parasite zdobył Złotą Palmę podczas festiwalu w Cannes?